Czuwaj!
W dniach 18.12 – 20.12.2015 odbyła się na Ukrainie akcja "Paczka" w miejscowości Dołbysz, polegająca na roznoszeniu paczek żywnościowych do ludzi, którzy nadal czują się Polakami albo mieli przodków naszego narodu, ale rozdawanie żywności to była tylko wisienka na torcie, bo chcieliśmy pogadać z mieszkańcami. Chcieliśmy, aby pojawił się im uśmiech na twarzy i żeby nie zapomnieli o nas.
W piątek zebraliśmy się o 15:45 przy parafii pod wezwaniem św. Józefa, aby zapakować paczki do autokaru. W sumie było 36 harcerzy w różnym wieku. Tak jak zamierzaliśmy, o godzinie 17:00 wyjechaliśmy. Podróż była bardzo długa, zaś wszyscy ją przespali. Ok. 24:00 byliśmy na granicy z Ukrainą. Przeprawa przez granicę obyła się bez niepotrzebnych przygód.
Zajechaliśmy w sobotę na godzinie 7:20 czasu ukraińskiego. Poszliśmy na roraty. Po mszy udaliśmy się na śniadanie do plebanii tamtejszego kościoła. Po obfitym posiłku podzieliliśmy się na patrole. Każda grupa dostała dokładne adresy, gdzie mieliśmy się udać z paczkami. Przyszli nasi przewodnicy (młodzież zamieszkująca Dołbysz), którzy mieli nam pomóc w znalezieniu danego adresu. Ubraliśmy się, wzięliśmy kartony z jedzeniem i z uśmiechem na twarzy wyruszyliśmy do ludzi. Każdy z mieszkańców przyjmował nas z otwartymi rękami i z dobrym humorem. Rozmawialiśmy z ludźmi i dowiedzieliśmy się co robili kiedyś i jaki jest ich aktualny stan zdrowia. Tutaj trzeba nadmienić, że to byli ludzie w podeszłym wieku. Wyszło na to, że odwiedziliśmy i przodków Polaków i weteranów wojennych II Wojny Światowej. Zostaliśmy rozwiezieni do domów, w których mieliśmy przenocować. Gdy dotarłem do nowego domu, czekał na mnie obiad. Muszę przyznać, że byłem głodny, więc miałem szczęście zupa o nieznanej mi nazwie była bardzo dobra. Po zjedzeniu, po porozmawianiu z domownikami, udałem się z kolegą przejść się i pozwiedzać trochę miasto. Tam nie jest tak jak w Siedlcach: sklep na każdej ulicy, mnóstwo ludzi, samochody za nie wiadomo jaką sumę. Były dwa sklepy na całe miasto, jeden kościół i samochody, które w Polsce uznane byłyby jako złom. Miasto było ponure, pozbawione jakiegokolwiek życia. Po spacerze poszliśmy do kościoła na Apel Jasnogórski na godzinę 20:00. Po Apelu było spotkanie na temat tego co się dzieje na wschodniej granicy Ukrainy.
W niedziele wstaliśmy o 6, żeby w porę ogarnąć się na wyjazd. Wyjechaliśmy o 8 i udaliśmy się do miasta partnerskiego Siedlec, do Berdyczowa. Zdążyliśmy na mszę o 10:30. Po kościele poszliśmy do muzeum, które było ciekawe. Po zwiedzaniu udaliśmy się na obiad (Pierogi z ziemniakami, naleśniki z serem i barszcz ukraiński) który był bardzo dobry. Wyruszyliśmy do Siedlec. O 24 :00 byliśmy na granicy, na której o dziwo krótko staliśmy. W Siedlcach byliśmy na godzinę 4:00, zawiązaliśmy krąg, po czym udaliśmy się do swich domów.
W mojej ocenie wyjazd był bardzo udany. Zdobyłem sporo nowych doświadczeń co w życiu może mi się przydać. Bardzo spodobało mi się to, że ludzie nas bardzo miło witali. Chociaż żyli w biedzie mimo wszystko chcieli nam coś dać. "Bogatym jest ten, kto posiada wiele; bogatszym ten, kto mało potrzebuje, najbogatszym - kto dużo daje" ten o to cytat autorstwa Gerhard'a Tersteegen'a jest najbardziej trafny w tej sytuacji. Na razie jest ze mną takie odczucie, że żyję tutaj jak król, mam wszystko, tzn. jedzenie w lodówce, picie, dach nad głową, poczucie bezpieczeństwa, a tam ludzie nie mają tak jak my mamy teraz.
Pozdrawiam.
Dh. Jakub Grabowski.
Jeśli ktoś ma ochotę, zobaczyć relację z mego wyjazdu zapraszam do galerii i obejrzenia filmiku z podróży, który sam nakręciłem.